09:10 2008-06-16
Siedzę w bezruchu, jakbym była martwa. Zapominam nawet mrugać, dopóki oczy nie zaczną łzawić.
Nie gram, bo internet szwankuje. Wolałabym chyba mieć mniej niż 10MB, ale stabilne ;/
Do tego wciąż chodzę wściekła, odczuwam bowiem niezaspokojony głód. Zajadam to czekoladą i zapijam colą, ale nie pomaga na długo. Chyba rzeczywiście będę musiała przyzwyczaić się do siedzenia w kuchni nad garami ;/
Euforia po przeprowadzce opadła i nie uratowała przed apatią.
Próbowałam wczoraj przelać tą swoją dziwną rozpacz na blok ale podarłam pracę. Narysowałam za to jakąś zwykłą postać bez wyrazu. Wyszłam z wprawy.
Dla zabawy w pracy podeszłam do kolegi i udawałam że duszę go smyczą. Potem on zrobił to samo.
Kiedy zaciskał więzy na mojej szyi w ogóle nie czułam bólu, to był przecież żart. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy, bo zrobiło mi się ciemno. Gdyby mnie nie przytrzymał, pewnie runełabym do tyłu na podłogę.
Mimo wszystko było to przyjemne uczucie. Przestałam się martwić o sprzedaż, nic nie widziałam i nie mogłam się nawet poruszyć a słowa docierały skądś zupełnie indziej niż byłam. Siedziałam tak jeszcze dobrą chwilę pochylona nad laptopem, zanim wypowiadane przez ludzi zdania zaczęły przybierać jakieś kształty i stały się zrozumiałe. Zaczęły mnie mrowić dłonie. Odzyskałam czucie.
Śmierć przez uduszenie musi być chyba bezbolesna, traci się przedtem świadomość.
Brzmi intersująco...
Brak krwi w mózgu i zaczynasz odpływać.
Dodaj komentarz