10:16 2008-07-14
Z iloma osobami chcącymi zostać wojskowym rozmawiam,
tak zawsze dostrzegam jeden i ten sam powód: brak pomysłu na życie.
Kiedy osiąga wiek powyżej 25 lat i nadal nie jest związany z kobietą,
nie dorobił się własnego kąta, auta i dziecka albo dwójki można dostrzec
coś na wzór frustracji.
Wyskoczyliśmy z kumplami na piwo. Nie powiem, wypad się bardzo udał.
Szliśmy sobie o pierwszej w nocy przez uśpione miasto, dostałam za dużą na mnie kurtkę.
Natomiast stojąc już pod klatką przez 20 minut kolega od smyczy RP opowiadał, jak ciężko
mu w tej pracy, że zarabia dużo mniej niż inni, choć stara się tak samo albo bardziej,
że nienawidzi samozwańczego zastępcy kierownika [skąd ja to znam^^].
Kilka piw zmieniło wesołą duszę towarzystwa w małego chłopca, który z płonącymi oczyma
narzekał na niesprawiedliwość świata. Wiedziałam, że to spotkanie sprawi, że upewnię się,
iż była to chwilowa fascynacja, bo człowiek jest ciekawy, ale nic poza tym.
I tak się stało. Poza tym wyrzucając z siebie całą złość i żal, stracił cały power.
"-Jak tak dalej pójdzie, to nigdzie nie wyjadę. Coś poszło nie tak."
Aha. I wszystko jasne.
Przeżyłam rodzinny zjazd. Tak się go bałam, że cały dzień bolał mnie brzuch.
Na szczęście przy rodzinie bratowej nie poruszano znów "mojego" tematu. Tylko bratanek
pytał, gdzie mieszkam i czemu nie z babcią, bo tęskni. Czy trzylatek może wpaść na takie hasło sam ? ;o Jak długo jeszcze potrwa na mnie ta nagonka... Jacek nie chce stąd wyjechać... ;/
Wojsko daje możliwości, olbrzymie. Własne mieszkanie, w miarę dobre zarobki (wystarczy trochę rozumu i się takowe znajdą), emerytura, ubezpieczenie.
Frustracja w takiej sytuacji jest zależna od człowieka.
Samozwańczego zastępcy kierownika bardzo łatwo uciszyć. Asertywność to się nazywa, w życiu bardzo pomaga.
Rodzina, uhh, jakże to wzniosłe słowo... aż mi się zbiera na wymioty.
"Wszędzie dobrze, ale gdzie indziej jeszcze lepiej."
Dodaj komentarz