11:50 2008-09-25
Eh, jak nie lubię tego chłodu o poranku, czekania aż herbata stanie się odpowiednia do picia, słońca które zdaje sobie kpić ze mnie, przebijając się przez drzewa daje nadzieję na cieplejszą aurę.
Poranki są piękne, pomimo tego iż wygramolenie się z ciepłego wyrka to niemal wyzwanie. A już na pewno, dla takiego lenia jak ja ;)
W żołądku mam ogromną kulę stresu. Wiruje niebezpiecznie, gdy tylko pomyślę o pracy. Jestem tu teraz, używam tego samego laptopa co zwykle, ale juz nie myslę o tym jak o swoim miejscu. Zrobię wszystko, by stąd uciec. Przeraża mnie moja słabość. To, że gdyby nie Jacek usiadłabym na podłodze i się rozbeczała. Dałam się pokonać! Jak mogłam do tego dopuścić... Za 3 miesiące zmiana mieszkania, będzie taniej i będę mogła odejść. Pytanie brzmi czy wytrzymam.
Internet jest nadal rzeczą, która potrafi poprawić humor. Z "Google translate" na przykład dowiedziałam się dzisiaj, że "VOIP jest boom i ciasto, Microsoft chce przyzwoity kawałek abhaben".
Przeczytałam cały artykuł i pierwszy raz w tym tygodniu kula zniknęła, za to uśmiałam się do łez. Z czasem kiero zapomni o tej zawalonej umowie i może wszystko wróci do normy.
A może znajdę na gazeta.pl lepsze ogłoszenie od sprzedawcy dojarek :)
Może po prostu od 1 października zacznie się nowy miesiąc, z pozoru taki sam, a jednak lepszy. Koniec z pośpiechem, błędami. Wcześniej mi nie zależało, dlaczego ma mi zależeć teraz, kiedy ciągle się kłócę z tym pseudoszefem? Otóż to. Marzyło mi się rano, żeby się zamknąć w ślimaczym domku.
Zaciskamy ząbki i piąstki, bierzemy się w garść i będziemy silną dziewczynką.
Zmień coś w tym miesiącu. Tak ot, aby przerwać rutynę.
Dodaj komentarz