13.04.08 TRZYNASTY. TO WIDAĆ.
19:14 2008-04-13
Lubiłam swoją pracę. Naprawdę. Wiedziałam, że nie ma w niej miejsca na sentymenty, ale jednak...Przywykłam do mojej ekipy. W życiu nie powiedziałabym, że kierownik to ktoś zupełnie inny, że go wcale nie znałam. Cała ta rodzinna atmosfera wynikała jedynie stąd, że on jeszcze nie wiedział jak to jest być skurwysynem [z racji wieku]. Ale wygląda na to, że przeszedł jakieś szkolenie z ludźmi z wyższych szczebli tej firmy.
Nie boli fakt, że czeka mnie znowu zmiana miejsca, że znowu trafię pod skrzydła największego tyrana w regionie. Boli tylko jedno: że człowiek któremu zaufałam jak bratu nie ma odwagi powiedzieć mi w oczy prawdy. Nie powie "wybrałem kogoś innego". Dowiaduję się od osób trzecich.
Przyjechał dzisiaj na punktu ubrany w elegancką koszulę [wymiętoloną jak po imprezie, ale mniejsza o to], pierwszy raz widziałam go w takim stroju. Na pytanie skąd ten ubiór zamiast hip hopowej bluzy, odparł: "wiosna idzie". Gdyby relacje międzyludzkie były materialne, właśnie bylibyśmy świadkami runięcia masakrycznej ilości betonu tudzież szkła.
Tak. Wiosna.
A wraz z nią ludziom przewraca się w głowach.
Sodówka uderza do głowy.
Fantastycznie.
Dla mnie wiosna oznaczała zazwyczaj zalew zieleni i więcej nauki.
A nie okazywanie się kawałem drania, dla którego liczy się tylko kasa i lepszy samochód.
Najwidoczniej nie znam jeszcze życia.
Plus jest jeden. Życia sobie nie złamałam jeszcze, wszystko przede mną.
Mieliście kiedyś tak, że skopało się wszystko naraz? Bez wyjątku?
Bardzo pouczające doświadczenie.
Idę na samotny spacer.
***
22:15 2008-04-13
Spacer nie był samotny.
Przekonuję się, że naprawdę go nie doceniam.
Niepotrzebnie się rozglądam, przecież mam czego potrzebuję.
A że nie było w tym tej iskry w oczach, która by mnie pociągała...
To przecież i tak mija po kilku latach związku. Głęboka przyjaźń i szacunek powinny być priorytetem. Może taki związek okaże się bardziej trwały, choć nie będzie tej zaborczej zazdrości.
Ciemno.
Pachniało deszczem, wilgotną ziemią i kwitnącymi drzewkami.
Bezludnie. Szliśmy sobie powoli, omijając susami kałuże.
Nad nami był tylko księżyc i gwiazdy. Ja tego nie dostrzegałam. Kiedy zrócił na to uwagę, pomyślałam, że to kicz.
Ale ten kicz znacznie poprawił mi humor.
Może jest jednak jest po co żyć.
Może ten pośpiech w życiu jest zupełnie niepotrzebny.
Może wystarczy skromość i pokora...
Wspólny kubek kawy, rozmowa, rzeźby aniołów na parapecie i półkach. Ktoś w końcu musi nas strzec. Nawet jeśli o tym zapominamy.
Nie będę Ci pisać farmazonów o tym, jak ludzie się zmieniają pod wpływem wpływowych ludzi z trochę wyższej półki a w podobnym wieku, bo to nie ma sensu - sama widzisz efekty zresztą...
A przyjaźń w związku jest najważniejsza, bo jak jej nie ma a dotrze do człowieka, że zauroczenie i motylki w końcu mijają, to koniec.
Btw - dodaje bloga do linków, podoba mi się, jak piszesz.
Na niektore rzeczy nie ma sie wplywu.
Mam nadzieje.
Dodaj komentarz