23:12 2011-10-02
Kolejna noc spędzona u D.& P., na nocnych seansach filmowo-drinkowych.
Zastanawiam się jednak nad zawieszeniem tej działalaności jako tradycyjnej, ponieważ są na tyle kochani i robią tak cudowne jedzenie, że utyłam 4kg w ciągu dwóch weekendow- jak na mnie to kosmos. Koniec z wódką z sokiem i chipsami, oficjalnie wszem i wobec ogłaszam.
W tym miesiącu mam trasę dwukrotnie większą ale nie narzekam. Firma spłaciła należności [nawet za czerwiec jeszcze coś znaleźli!], ze spokojnym sumieniem rozwalam więc kasę na spłatę wszelakich zaległości. Starczyło mi nawet na baleriny, moje obecne mają już niemal na wylot przetarte pięty [zwlaszcza prawa, od hamulca i gazu :D]. Wstyd się tak pokazywać w pracy i gdziekolwiek. Postanowiłam tez odłożyć płatność za szkołę na czas nieokreślony- już niedługo ta kasa może mi byc BARDZO potrzebna, albowiem grudzień i koniec zlecenia coraz blizej.
Miewam ostatnio typowo babskie problemy - nie tyć, mieć co wlożyć do garnka tak, by wyszło ekonomicznie, unikać teściowej, dogadywać się z facetem. Ostatnio szło nam nienajlepiej, za sprawą gier komputerowych poczułam się odsunięta. Z premedytacją strzeliłam focha na dwa dni, co ku mojemu zaskoczeniu przyniosło szybki efekt.
Być kobietą, być kobietą... ;-)
Wracając do wizyty u D.- zbiłam mega interes odkupując za bezcen nowiutką, cudowną pościel w królewskich, złoconych barwach. Szczęście, że nasze gusta różnią się drastycznie nie tylko w kwestii filmów. Teraz gapię się na żółtą torbę z jasnozłotą zawartością i marzę, jaką kupić do tego kołdrę i jakie łóżko [obecne "się zarwało"]. Póki co, skrupulatnie oszczędzam na narzędzia dla niego, by na urodziny dostał wszelkie klucze, śrubokręty i grzechotki, jakie przyjdą mu na myśl. W pewnym sensie to taka sama inwestycja jak te pościele, moja złota rączka w akcji... ;-)
W dupie mam, że kupuję nową narzutę na stary fotel i słyszę że to by lepiej pasowało w drugim pokoju a przetarcia sie zszyje lub wyrzuci fotel... Zamierzam w przyszłości wić swoje gniazdo, za swoje pieniądze i według własnego widzimisię. Będę nieprzerwanie i bezlitośnie przestawiać mydelniczkę na prawą stronę umywalki, stawiać kubek na wysokiej półce, zamykać się w pokoju zignorowawszy marudzenie o samotności. Chować całą "pierdolandię" z salonu do szkatułek [zwłaszcza z tv!], wieszać firany [o ile będziemy je w ogóle mieć!] w równy plis i całe mnóstwo innych, irytujących rzeczy. I'll be sooo bad bitch.
Też Wam się wydaje, że wspólny kredyt to będzie samobójstwo? Tak myślałam... ;]
A co do kredytu to fakt, łatwiej uciec przed Bogiem chyba niż przed bankiem.
o matkojedyna......niechby mój Obywatel zatopił się na 2 dni w grach i miałabym swięty spokój i cisze i uff.. tutaj akurat nie rozumiem Ciebie :)
kredyt to samobójstwo niezaleznie chyba od tego czy razem czy osobno :/ ale czasem tak trzeba.
Dodaj komentarz