23:35 2009-03-28 Soulmates never die.
Kilka kaw i od dziewiątej do dziewiątej z niezamykającą się buzią i uśmiechem.
Nie to, żebym miała jakiegoś energetycznego kopa, ale nie miałam gdzie się wygadać i
trafiłam do ludzi, którzy i tak nie mieli nic lepszego do roboty, więc mogłam przez
całe 12 godzin dawać ujście potrzebie wyrzucania z siebie słow, mniej lub bardziej
przemyślanych.
mieszanka smaków.
Talenty
plastyczne
muzyczne
uczuciowe
pełne inspiracji
milczące
zmęczone
złaknione dotyku
smutne
wesołe
krzykliwe
pełne uczuć
gniewu
łez
radości
zrezygnowania
nadziei
braku wiary w jutro
Wszyscy połączeni i splątani tym samym losem, choć niesamowicie odmienni.
Istny rynek osobowości, najbarwniejszy kolaż charakterologiczny jaki widziałam.
Ciekawe doświadczenie. Siłą rzeczy należę do niego. Choć z mojej perspektywy patrzę
na nich jakby z boku, będąc obserwatorem, biorę jednak udział w większości scen.
Poruszono we mnie dzis wszystkie struny
zatkano gardlo
wzruszona muzyką
siedziałam wstrząśnięta,
zasłuchana w przeszywajace na wskroś dzwięki.
z przeogromnym niedosytem kładę się spać. Potrzebuję więcej...!
Dodaj komentarz