• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Strona Główna
  • czytane
    • artur andrus
    • banshee
    • barbarella
    • innam
    • W-z-s-m
  • rękodzieła
    • decobazaar
    • kuferart
    • modna
    • pakamera
    • prototyp
    • szaleo
    • trendymania
    • wylęgarnia
  • ubrania
    • froufrouu
    • lookbook
    • veronica fraticelli
  • wnętrza
    • deccoria
    • domosfera
    • urządzamy

Podstawą jest cel.

Wow ale dlugo mnie nie było.
Coz, facebook wyparl we mnie checi do dluzszych zwierzen, wystarczala krotka zmiana statusu, zainteresowani wiedzieli do czego piję.

A zainteresowanych nie ma wielu :)

Czerwiec upłynął mi raczej leniwie, udawałam, że pracuję, wszystkie weekendy spędziłam na grillowaniu i stwierdzam, że wreszcie potrafię coś przyrządzić. Może nie jestem mistrzynią, ale zawsze to nowa umiejętność.

Właśnie, odnośnie umiejętności.
W czerwcu odbyło się firmowe szkolenie, na którym wyprano mi mózg.
Mianowicie przyjechał sobie dobrze ubrany gość, niezbyt przystojny ale zadbany w każdym calu. Przekazał nam wiedzę dotyczącą przeprowadzania szkoleń, zmusił do publicznego wystąpienia przed kamerą [później niestety obejrzało to całe szefostwo ;(] i co najważniejsze,uświadomił nam że nasza praca będzie bezcelowa i trudna- mamy szkolić ludzi w sklepie, przy półce z asortymentem. Nie będzie stołów, projektorów, kawy, białych bluzek i luksusowych aut. Szefowa nie ma żadnej wiedzy.
Całą pracę planujemy w sobie w 100% my, mając jedynie niejasno określony cel: przeprowadzić szkolenie w 50 sklepach.
Niemniej pojawiły się też informacje z zakresu psychologii, budowania własnej pewności siebie [a przynajmniej tworzenia takiego pozoru], otarliśmy się nawet o manipulację słuchaczami. Bardzo mnie zmotywowało do działania całe to szkolenie, podarowano mi impuls do działania i wmówiono, że gdy ma się cele, nawet niewielkie, życie nabiera sensu.
Podstawą jest cel. We wszystkim. W otwarciu własnej firmy, w szkoleniach, w kupnie domu, nawet w zwykłej rozmowie. Plan działania odbiera zbędne wątpliwości. Pięknie brzmi, prawda ? Ciekawe, jak długo będę w to wierzyć.

Zaraz po powrocie przejrzałam ebooki które dostałam od P. i wydrukowalam sobie sztukę perswazji. Pomyślałam, że przy okazji stanę się odporna na jego sztuczki. Chyba pomogło lub całkowicie się znudził, bo bardzo spadłam w jego rankingu hehehe. I dobrze. Wczoraj byliśmy na większej imprezie okolicznościowej i ani razu nie poprosił mnie do tańca, nie wiem czy to z winy J, czy po prostu ale szczerze mówiąc mało mnie to interesuje.Leczę się od rana z ostrego kaca i w głowie mi tylko sen i nicnierobienie :) P. na imprezie znalazł sobie towarzyszkę i po 20 minutach od pierwszego spojrzenia już praktycznie go nie było. Biedna, kolejny numerek na liście ;p A ja zostałam po królewsku odwieziona do domu, rano wspólne śniadanie, Cejrowski w telewizji. P. jeszcze długo nie zazna tego cudownego uczucia stabilizacji. Pewności, że ktoś Cię kocha a co zatym idzie - wyższego poczucia własnej wartości.

Ebooka nie miałam kiedy przeczytać do końca, bo im dalej w las, tym trudniej. Cały lipiec szczęśliwie udało mi się przepracować na umowę o dzieło i spodziewam się za to przyzwoitej gotówki. Pojeździłam też fajnym Suzuki [oczywiście jakaś menda przytarła mi błotnik już po tygodniu, ale nastąpił cud i ubezpieczenie pokryło wszelkie koszty, Warszawa mnie kompletnie zignorowała w momencie zgłoszenia]. Bardzo trudno było mi się rozstać z tą maszyną, nie była jakaś kosmicznie szybka, ale miała klimę, usb i elektryczne szyby, coś o czym zawsze marzyłam poruszając się Sejem ;)

Sej sobie stał pod blokiem przez cały miesiąc, nie odoglądałam go, gdyż pracowałam od rana do wieczora i nie miałam czasu kompletnie na nic. W piątki jeździłam do J. i zostawałam na weekend, bo był to jedyny czas który mogliśmy spędzić razem. Niestety, wyładował mi się do reszty akumulator, a od poniedziałku pierwsze trasy! Miejmy nadzieję, że do jutra trochę się podładuje w "warsztacie" ojca.

Rodzicom wiedzie się źle. Pomagam im jak mogę, ale popadają w coraz większe długi, tata prawdopodobnie straci pracę z końcem miesiąca. Trzymam się zatem zlecenia szkoleniowego, choć nie wiem co mam tam robić i jak długo przetrwa ten projekt. Jak jednak snuć plany o kupnie auta czy aparatu ortodontycznego, skoro tu takie tysiące do spłacenia.
Polski system skazuje emerytów na śmierć głodową, opłacisz mieszkanie z emerytury, ale nie dorobisz na jedzenie, bo ZUS się o to upomni.
Gratuluję polskim władzom, że tak skutecznie pieprzą przyszłość młodych ludzi, którzy nie dość, że muszą się opiekować schorowaną starszyzną, to jeszcze muszą zapomnieć o własnej przyszłości, by dbać o bliskich finansowo.

Dalej marzę o mieszkaniu z J. Dalej jednak drażni mnie teściowa, która musi mieć na półce symetrycznie poustawiane pudełka na herbatę.
Dalej myślę, że rodzice sobie beze mnie nie poradzą i będą mi wypominać, że to przeze mnie wpadli w długi, gdyż przez dwa miesiące byłam bezrobotna i musieli mnie żywić. To było dwa lata temu...
Dalej wierzę, że zrealizuję swój cel, choćby nie wiem co.
On zmienia mieszkanie na 100%. Ja za rok kończę studia i mam nadzieję że znajdę normalną pracę do tego czasu. Kupimy wymarzoną Skodę Octavię na kredyt 4 letni. Jest wiele zmiennych, które mają wpływ na to, w jakim przedziale czasowym się z tym zmieścimy. Jeśli tylko nasi rodzice nie pokrzyżują nam planów, wszystko będzie dobrze. Przywiązanie i wiara, to jedyne co dziś mam.

31 lipca 2011   Komentarze (2)
InnaM
04 sierpnia 2011 o 17:23
No właśnie, ja też fejsa nie mam, więc jestem skazana na Twoją łaskę pisania tutaj :> A to przywiązanie i wiara, to jest całkiem, całkiem sporo.
BanShee
01 sierpnia 2011 o 19:54
ja jestem zainteresowana, ale fejsłutka nie uważam, więc sobie cierpliwie czekałam i się doczekałam :)

Dodaj komentarz

Purplehair | Blogi