znowu.
Kupiłam makaron i sos, z myślą że dzisiaj pierwszy raz coś dla niego ugotuję. Bo rzeczą wiadomą jest, że dla takiego kulinarnego beztalencia jak ja, nawet makaron będzie wyzwaniem.
Udało się, choć podgrzałam samo mięso, a sosu zapomniałam...Ale Jacek go podgrzał i zjadł bez szemrania.
W międzyczasie znowu dzwonił kierownik, że jutro wpadnie na wizytę. Dostałam napadu histerii. Koleżanki biorą tabsy ziołowe, chyba serio muszę sobie coś takiego zakupić. Już mi lepiej, zaraz zacznę kombinować, dokąd jutro pojedziemy. Trzeba będzie napomknąć o zwrocie w kolejnej aptece. I ukradzionych kołpakach.
Boże, niech ta farsa się wreszcie skończy.
Dodaj komentarz