10:20 2008-04-28 INSOMNIA after work and...
2 dni temu...
"Która godzina? [rozglądam się po ścianach, dociera do mnie, że jestem w swoim mieszkaniu], czemu nie mam na sobie piżamy i dlaczego tak kurewsko boli minie głowa? Co wczoraj właściwie się stało?"
Każda myśl o dniu wczorajszym i usiłowanie przypomnienia sobie szczegółów o mało nie rozsadza mi czaszki. Wlokę się do łazienki, byle szybko. Cały świat wiruje mi jeszcze przed oczami. Czuję się okropnie. Ekipa podobno skończyła podobnie. Ale co mnie obchodzą oni? Nie należę do tego grona, podejrzewam ze po prostu z grzeczności mnie zaprosili. Bawiliśmy się super. Tak mi się przynajmniej wydawało po takiej ilości alkoholu i papierosów, chociaż nie palę. Dzisiaj myślę inaczej.
Do teraz się zastanawiam, dlaczego złamałam słowo dane samej sobie.
Dlaczego moje obietnice są zawsze gówno warte? Czuję się przeżuta i wypluta psychicznie.
Pali mnie wstyd, choć większość była w podobnym stanie i spóźnili się do pracy.
Chciałam odpocząć po szesnastu godzinach w pracy. Efekt był taki, że ledwo zdążyłam na popołudniową zmianę. Jeszcze kierownik dzwonił i pytał, czy na pewno przyjadę, bo wiedział, jak to spotkanie całą paczką z pracy się skończy. Czy moje życie jest już do tego stopnia pochłonięte przez tą okropną firmę, że muszę imprezować z ludźmi, których w zasadzie nie znam? I kiedy będę miała wreszcie choć jeden wolny dzień?
Złamałam sobie psychikę. I jeśli jeszcze jeden staruch podejdzie do mnie dzisiaj na punkcie i zacznie pierdolić farmazony o ograniczeniach mózgu podczas oglądania tv o małej rozdzielczości ekranu, to przysięgam że podniosę metalowy stand z reklamą i cudownie ostrą krawędź wpakuję mu w czaszkę. I niebieski dywan od razu się zaczerwieni. A że wylecę z pracy? Cóż, i tak już mam jej dość i myślę o zmianie. Szkoda, że nie ma lekarstwa na ludzką głupotę. Każdemu by się przydało choć trochę.
Rzygam tym życiem.
Trzyma mnie przy nim fakt, że za dwa dni będę mogła o tym nie myśleć. Że odizoluję się od tego choć na chwilę, z nim... Dającym mi bardziej potrzebne od powietrza poczucie, że mogę na nim polegać, że jeśli nie samochodem i nie tam gdzie byśmy chcieli, uciekniemy choćby na rowerach tam, gdzie pozwolą siły, byle dalej od miasta. Na moment będę znowu mogła wierzyć, że marzenia się spełniają i istnieje lepsze życie, że młodość i energię można wykorzystać w lepszy sposób.Powdycham zapach wiosny i będę się zachwycać magnoliowymi drzewkami.
I wtedy sen się kończy. Za godzinę znowu do pracy.