• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008

Archiwum październik 2009

mikroretrospekcja.

Jechałam kiedyś bardzo krętą drogą.
Pośród wysokich wzgórz skąpanych słońcem i soczystą zielenią, okrytych wysokimi konarami drzew. Przypominały gigantyczne sekwoje, przytłaczające swoimi potężnymi rozmiarami. O szyby rozbijał się biały puch. Zamknięte mimo upału, chroniły przed napadem alergii i dawały poczucie bezpieczeństwa. Mój osobisty inkubator. Podziwiałam ten niesamowity, baśniowy widok jakby zamknięta w mydlanej bańce albo statku kosmicznym lecącym po orbicie planety, której uroku nie strawił jeszcze miejski zgiełk.

Tym samym statkiem mknęłam codziennie do kolejnego celu, zwiększając osiągi, poprawiając wyniki. Kiedyś M uznał, że z tego pośpiechu omija mnie zbyt wiele.
Ciągał mnie po różnych alejkach pełnych średniowiecznych kamieniczek porośniętych bluszczem, przystawałam przy każdej napotkanej galerii sztuki. Popatrzyłam na świat z kilkudziesięciu metrów nad ziemią, ale był to inny widok niż zazwyczaj ma się za oknem. Jeden z tych, które pokazuje się w filmach żeby wzbudzić w odbiorcy jakąś refleksję.

Bywało też, że leżałam na obu siedzeniach, wciśnięta w Jacka, zalana łzami, w jedynym stuprocentowym azylu. Moja jedyna przestrzeń w której mogę ciągle milczeć i nie dostrzegać próżnie nic poza sobą samą, Jedyna ważna chwila, usłyszeć że będzie dobrze, być głaskaną po głowie i całowaną we włosy. I święcie w te słowa wierzyć.

Niedawno Payne i M, wciśnięci za kratkę vana i Darek przygnieciony kartonami z towarem, odwożeni przez miasto wieczorem, po cichu. Bardzo miło wspominam ten moment, bo wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni z udanego wieczoru. Niby się żegnaliśmy, ale wiedziałam że najdalej za tydzień już będę pytać na gg co tam nowego.

Przewijam sobie to wszystko jak film bez happy endu.

Minęło 11 dni. Czerń jaka zalała mój umysł nie chce odejść. Ostatnio po porażce Gołoty wzburzony i wstawiony M. powiedział, że nie jesteśmy razem ale i tak daje mi kosza, bo zazdrosna jestem o koleżanki. Na co ja, że jest wielkim czarnym kotem, który się łasi tylko po to, by za chwilę podrapać. Czekam, aż mu znowu ta dziecinada minie. Albo procenty.

Jacek zabrał mnie dziś na spacer. Nie byliśmy chyba od ubiegłej zimy. Potrzebowałam kilku godzin, żeby na jakiś czas wyrwał mnie z odrętwienia i złości na wszystko.
Czuję się, jakbym tonęła, bolą mnie płuca, pieką mnie oczy, mam poczucie, że do końca już tylko kilka chwil. Czasem, kiedy on jest przy mnie, na chwilę się wynurzam.
Ale on nie rozumie, nie wierzy mi. Sprowadza moje myśli na inne tory bym przestała się zadręczać. Nie potrafię.

Noc nadeszła.
Trzeci tydzień z rzędu wraca przeziębienie.
Szepty. Prośby. Skomlenie o wyzbycie się całej tej żałosności.

26 października 2009   Komentarze (1)

nie ma opcji, nie wymigasz się.

Ostatni flesz.

Wyrok.


Dobry pilnował, bym nie wypadała z zakrętów, Zły wykrzywiał moją twarz w szyderczym uśmiechu, kiedy wciskałam gaz w podłogę. Zniknęło poczucie wolności. Zniknęło wszystko.

Chciałam opowiedzieć o wielu rzeczach które się w moim życiu działy. Teraz wszystko zeszło na margines. Wyzbyłam się uczuć, by nie popaść w obłęd.

 

Oczekiwanie.

 

18 października 2009   Komentarze (3)
Purplehair | Blogi