• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008

Archiwum luty 2011

10:40 2011-02-26

Mama Jacka złamała przed chwilą rękę.
Jak dziwnie  że nie dalej niż wczoraj truła mu o polisie, wywróżyła?
Wiąże się to zapewne z utratą pracy. Mam nadzieję że nie, bo chociaż jestem na nich oboje wściekła, to źle jej nie życzę.
Za jakiś czas będę chyba jechać do szpitala. Jak tylko J. raczy mi napisać gdzie.
Nie wiedzieć czemu, nie mogę oprzeć się wrażeniu że zrobiła to specjalnie.
To głupie z mojej strony tak myśleć i przemawia przeze mnie złość na nią, bo wciąż i wciąż powoduje J. kłopoty.

Boję się.

Swoich niedobrych myśli. I tego, co teraz będzie.

26 lutego 2011   Komentarze (2)

st. anger.

22:47 2011-02-25

I stało się. Matka J. pękła i zrobiła coś na kształt awantury. Zaraz po tym jak wróciliśmy z kina [Sanctum 3d- polecane dla ludzi lubiących się bać i oglądać śmierć w różnej postaci].
Najpierw było o samochodzie, przez dobre pół godziny. Że dlaczego nie mogą nim jeździć.
Nie mogą, bo moi rodzice się nie godzą. Wobec tego dlaczego J. płaci za naprawę. Proszę spytać J. Że zniżki nie są na mnie i dlaczego.

Że ona żąda żeby jej syn wykupił polisę. A on uparcie, że nie.

Nie znoszę jego uporu. Przez tyle czasu miałam wrażenie, że on ma wszystko gdzieś i o wszystkim decyduję ja. Żyłam w złudzeniu. W poważnych kwestiach nie mam nic do powiedzenia. Ani jego mama. Ani nikt. On postanowił i koniec.

Można żyć bez kablówki, płacić za pakiety z których się nie korzysta i żyć na jednej fazie prądu w mieszkaniu, bo się nie chce zadzwonić po elektryka.

Po raz pierwszy moja wściekłość nie minęła w ciągu doby, a tęsknota za nim nie zwycięża.
Problem nie został rozwiązany. Za dwa tygodnie mamy umówionego mechanika.
A ja będę mu winna ponad tysiaka i będę musiała wziąć kredyt, którego nie chcę. Nie interesuje mnie już jego męskie ego, które tej spłaty nie przyjmie.

To wszystko wina moich rodziców, którzy mają dziwne podejście do sprawy.
No i J, który raz na jakiś czas musi odwalić taki numer, że nie można się pozbierać.

Nie znalazłam wczoraj w nikim pocieszenia. Dziś naoglądałam się jakichś rozweselających głupot w Internecie, ale nie pomogło na długo. Wciąż mam poczucie pustki i nie wiem co zrobić z czasem. Pisanie prac do szkoły i dokumentację firmową sobie daruję, można to robić w tygodniu.

Życie bez J. nie ma sensu. A życie z J ??

25 lutego 2011   Dodaj komentarz

20 02 2011

Nowy miesiąc przyniósł zaskakujące zmiany.
Ostre zawirowania w pracy powodowały, że przez jakiś czas nie mogłam normalnie spać.
Zamiast nas jednak pozwalniać,  zatrudnili dwie nowe osoby dodatkowo. Jutro chcą nas zaopatrzyć w dodatkowy sprzęt. Oznacza to, że będę mogła bezkresnie oddawać się internetowemu nałogowi leżąc w łóżku z lapem hehe :) Tego typu zmiany nie wróżą jednak niczego dobrego, bo zapewne kryją się za tym nowe obowiązki. Wątpię żeby jeden z szefów był aż taką ciapą, że dał się wyzwać na forum dwudziestu osób i jeszcze spełniał ich żądania. Okaże się.
Niedawno miałam spotkanie z drugim szefem. Udało mi się wynegocjować nową trasówkę. Dopięłam swego i teraz przez trzy dni w tygodniu obijam się totalnie, w pozostałe dwa mam dalekie wojaże :)
    Sesja idzie nadzwyczaj dobrze, prawie wszyskie oceny za bezcen. Przezyłam ciekawą akcję z panią sekretarką widmo. Przetrzymała mój indeks [i trzech innych osób które mi je powierzyły] przez cały weekend i ominęło nas kilka wpisów. W poniedziałek jechałam na uczelnię dwa razy i wciąż było zamknięte. Wreszcie otworzył mi portier, który uznał że pani pojechała na pogrzeb. Ja też zostałabym pogrzebana przez znajomych, gdybym nie załatwiła tej sprawy ;)
Udało się jednak i pojechałam nawet 19km po wpisy do jednego wykładowcy. Dostałam za to wielką pakę ptasiego mleczka i odkryłam w ten sposób, że ŚMIETANKOWE [nie waniliowe!] mleczko rządzi ! Niebo w gębie, odlot jak w reklamach ;]
    Kredyt wreszcie spłacony. Ucieszona jestem. Jeszcze tylko tysiąc debetu i jestem wolna jak ptak :) W tym miesiącu wyprawiłam sobie przedwcześnie urodziny. Balowałam całą noc pijąc kolorowe drinki i wdychając opary sambuki z cynamonem, w przerwie kiedy opadałam już z sił i zbiegałam na chwilę z parkietu. Nieprędko to powtórzę, bo za tą kasę miałabym już porządny płaszczyk. Ale raz się żyje ;)
    Dwa dni później, będąc jeszcze w imprezowym cugu zahaczyłam o mieszkanie M. Nagle stałam się jego wielką powierniczką, bo okazało się, ze dalej spotyka się z tą zajętą. Pięknie. A to niby my kobiety działamy nielogicznie, szukamy przygód i jesteśmy skłonne do zdrad. Przyganiał kocioł garnkowi! No nic. W podzięce za zakupiony kabel do monitora [poratował mnie w kryzysie], wpadłam do niego z browarami.
Fajnie się rozmawiało, po jakimś czasie jednak zauważyłam że mimo bardzo elokwentnych wypowiedzi natychmiast zapominam co powiedzialam zdanie wcześniej.
Siedziałam na przeciwko wielkiego  lustra i w jakąś godzinę po tym jak się upaliliśmy dostałam takiego napadu śmiechu, że pod koniec płakałam już bo nie panowałam nad tym zupełnie. Rozpraszały mnie dźwięki reklam w tv, śmiała się do mnie druga fioletowa z lustra. Jak już udało mi się opanować, uznałam że to trochę niebezpieczne. Niby miałam świadomość, ale nie mogłam się do końca kontrolować. Nie mogłam mówić z powodu ciągłej głupawki. Jeżeli coś takiego zdarzy mi się jeszcze raz, daruję sobie sensi. Choć trzeba przyznać, że to bardzo ciekawe doświadczenie i doskonały sposób na przybranie na wadze. Apetyt wzrósł mi potem pięciokrotnie. Następnego dnia miałam cudowny nastrój  i wspominałam wcześniejsze sytuacje. To było naprawdę śmieszne, ale nie aż tak hehe. Szkoda, że nie zobaczymy się teraz pewnie przez kolejne pół roku. Aż tamta go rzuci po raz kolejny. Współczuję mu. Ale to na własne życzenie.
    Co chcesz, to masz, to takie proste. Mam poczucie ogromnego  szczęścia. Trzeba tylko pilnować, żeby tego nie schrzanić. Podejmować świadome decyzje których nie będzie się żałowało mimo wszystko. W tym tkwi cały sens. Trzeba działać tak, by mieć wybór. Szkoda, że on jeszcze tego nie wie.
    Jeszcze jeden temat przyszedł mi do głowy. Od paru dni rozmawiam sporo z kolegą D. z Sylwestra. Zwariowany człowiek. Przystojny i wesoły, ale jakby oderwany od świata. Fascynujący z początku, dał mi inspirację która nie przychodziła od dawna. Ale męczy mnie swoim słowotokiem. Odkryłam już dawno, że mimo całej tej maski w głębi duszy jest nieszczęśliwy i przerażony.I on to wie. Nie powinien przy mnie grać tego wesołka, bo ciężko mi wbić się w połowę zdania lub odczekać i nie zapomnieć co to ja chciałam. M. podejrzewał mnie o jakieś romanse. Ale kolega robi niestety zbyt słabą pizzę [hehe] i do mojego serca przez żołądek nie trafił.
    Brakuje mi J. Ale raczej od tej fizycznej strony. Jakoś miałam w tym czasie kontakt z tyloma ludźmi, że moja potrzeba towarzystwa została mentalnie zaspokojona. Wczoraj z J. milczeliśmy praktycznie cały wieczór, zajęci sobą. Lubię przyjeżdzać do niego na kolację ze śniadaniem. Może jeszcze nie spadł mi poziom endorfin i dlatego to piszę :)
    Walentynek nie obchodziliśmy. Sześć godzin klęczał na mrozie naprawiając samochód  taty, nasz rodzinny punkt zapalny. Wybuchła awantura i zabronili mu tych napraw. On powiedział że i tak dopnie swego, auto naprawi i dopiero odda, by moja mama nie mówiła że zepsuł. Fatalna sytuacja, cieszę się że chwilowo sprawa ucichła. Liczę, że wreszcie jakoś się dogadają z moim ojcem, to w końcu moja drużyna i jedyne wsparcie. Trochę mnie to przeraża, bo koszt tej naprawy stanowi jeszcze większe zobowiązanie niż jakieś ewentualne zaręczyny. J. o tym nie mówię, bo razi to jego męską dumę i godność, ale naprawdę postawił nas wszystkich w niezręcznej sytuacji. Mam już tylko nadzieję, że topór wojenny zostanie wreszcie zakopany i wszyscy będą szczęśliwi.

20 lutego 2011   Komentarze (2)
Purplehair | Blogi