na-maja-Awantura-maja.
28.05
Mój facet się dziś przestraszył mojego stanu. Wyszłam z siebie i nie wracałam przez dłuższy czas, nie mogąc nawet wydusić z siebie słowa. Tak się wściekłam na rodzicielkę.
Czuję się popychana do podejmowania niepotrzebnych jeszcze decyzji o wyprowadzkach i zakładaniu rodziny.
Na to wszystko jest jeszcze za wcześnie, ale wybrałabym to, gdybym miała pewność, że w ten sposób oderwę się od wysłuchiwania jakim to ja niczym jestem.
Wiem, że jestem warta niewiele, ale mimo to minimum szacunku się należy. Od dobrych kilku lat między nami nie ma porozumienia na tej płaszczyźnie. Minęło niecałe pół roku i sytuacja sprzed mojego "wybryku" jak ona to określa, wróciła do poprzedniego stanu.
Z jej powodu...
Zastanawiam się jaki sens ma związek z facetem którego owszem, kocham nad życie, ale mam wątpliwości czy kiedykolwiek oboje będziemy chcieli odciąć się od swoich rodzin bez kompleksu pt. "beze mnie sobie nie poradzą finansowo" i założyć własną.
Do końca życia będziemy się obarczali poczuciem winy, że zapragnęliśmy żyć inaczej, szczęśliwiej, po swojemu.
A tak bym tego chciała...