00:30 2010-01-14
Sierotka marysia usunęła trwale 60GB danych przez przypadek. Ale po trzech dniach walki odzyskała większość zdjęć. Resztę na nowo ściągnie.
Tak sobie myślę że chyba mi już odpierdala od ciągłego siedzenia w domu. Jest mi fatalnie, pmsy mam silne i płaczliwe, w domu wojna, w sercu wojna i jakąś dziwną bezsilnością gnieciona jestem. Do lutego jeszcze rękę leczę [żeby ją choć w łokciu rozprostować -_-],a potem pewnie odśnieżę furę i oddam taką nówkę nieśmiganą razem z rozwiązaniem umowy. Ale trudno już, nie moja wina że na mnie nagrobki lecą.
Jaca postanowił pozbyć się samochodu. Najpierw zarzekał się, że będzie to jego zaplecze finansowe, bo grozili zwolnieniem, ale jak już poczuł się pewniej oznajmił mi, że daje go siostrze. Chciałam mu zapłacić ubezpieczenie żeby go odwieść od tej decyzji ale nic z tego. Smutno.
A poza tym cholernie chcę kulig. Nie mogę, bo podmuch wiatru połamie mnie z powrotem, ale chcę :(((