• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008

Archiwum kwiecień 2009

23:55 2009-04-18

Tak musiało się stać.
Ja zajęta swoimi sprawami, on zamknięty w sobie.
Wybacz, że nie potrafiłam Ci pomóc, Payne.
Ale sam tego chciałeś. Napisałeś po zwyczajne "zo dobaczenia", kiedy napisałam że odpuszczam, bo nie
mam więcej sił by przebić Twój mur i na początku było to intrygujące, potem denerwujące a teraz już mnie tylko zasmuca.
Skwitowałeś to zwykłym ok. Jak można było napisać po prostu "ok" ?
I jeszcze Twój opis gg z filmu. "I'm not a hero unfortunately". a mi naprawdę się nim wydawałeś, przez moment.
mówiłeś takie mądre rzeczy.
To żałosne, jak ludzie pozwalają się wyniszczać miłości, której nie mają.
Zwłaszcza mężczyźni. Heroes. Też coś. Miotam się z bezsilności. Nie sądziłam, że utrata nawet wyimaginowanej przyjaźni może boleć. Sprawiłeś, że poczułam się niegodna bycia dla Ciebie kimś ważnym. I chyba to zabiło tę znajomość, moja samolubność stawiająca mnie na pierwszym miejscu i Twoja niedostępność, skrajne ukrywanie całej swojej osobowości. A nie da się ukryć, że była bogata i ciekawa. Szkoda, Payne. Naprawdę szkoda.

19 kwietnia 2009   Dodaj komentarz

21:13 2009-04-10 tryin' to be better...

Jako ze kobietą jestem i mam dni w których humor mi zupełnie nie dopisuje i zaczynam się nad sobą użalać, za Anioła Stróża porobił kolega "Max".  Totalnie rozjechał moja psychikę, ale miał zupelną rację.
Było mi to potrzebne. Dzięki temu dziś wstałam z łóżka psychicznie nastawiona na przyjmowanie ewentualnych niepowodzeń "na klatę".  Po 12 godzinach  pracy [w tym dojazd], nie czuję głodu, pragnienia ani skrajnego zmęczenia.
Jestem zadowolona że kogoś takiego poznałam, że rozmową dodano mi motywacji i siły.
Przez cały dzień gryzło mnie sumienie, ze narobiłam ostatnio głupstw. Żałuję tego teraz co sknociłam, ale jednak raczej zachowam to dla siebie zamiast się komuś tłumaczyć. Przez święta zamierzam podładować baterie i wziąć się ostro do pracy.
W końcu rozpoczynam praktyki, których tak się bałam. Teraz już wiem, że obawiałam się słusznie, bo "8 godzin w urzędzie a potem praca" brzmi niezbyt sympatycznie. No, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tęskni mi się dziś za Jacą jak diabli. Miałam mu powiedzieć coś ważnego, ale nie uda nam się spotkać co najmniej do środy. Zachowam to więc dla siebie, tak będzie lepiej. Wnioski zostały wyciągnięte, naprawianie szkód moralnych w toku.

10 kwietnia 2009   Komentarze (1)

01:43 2009-04-05 Things are getting damn...

Kilka piw i kumple zrobili się otwarci i szczerzy, a do tego nawet nieco wylewni.
Usłyszałam nowe ploty i nowe zwierzenia. Dobrze jest czuć się potrzebnym i zaufanym.
Chciałabym pomoc obydwóm, ale niestety nie jestem dobra ani w problemach sercowych, ani w tych natury fizycznej. Wiem  natomiast, ze cieple wieczory przysłużą się jeszcze nieraz naszym spotkaniom w większym, wesołym gronie a także rozmowom w "pojedyncze okna" na gg nad ranem, po powrocie. Dowiedziałam się paru rzeczy. I nadal mam mieszane uczucia, czy na pewno powinnam je słyszeć. Ale dziś tkwię w zawieszonej czasoprzestrzeni i zastanawiam się, jak to wszystko jest możliwe. Moje troski poznikały. Nie ma ich. Ja mam takie przyziemne problemy, a inni...

Thigs are getting damn complicated.

 

6.04.2009 00:46

Człowiek którego kiedyś określiłam na tym blogu jako Maxa Payne'a okazał się bliższy tej postaci, niż się spodziewałam. Wczoraj zdradził jeden ze swoich najważniejszych sekretów, dziś mimowolnie wspomniał o rocznicy śmierci ojca, choć go nie pamięta. Fakt, którego nie potrafię sobie wytłumaczyć, to to, ze ludzie z problemami, z którymi ten chłopak się boryka zwykle działają na mnie jak magnes. Nie mówię tu o porzucaniu mojego kochanie dla kogoś innego, jednak od wczoraj przez równe 24 godziny myślę głównie o tym, co mi opowiedział. Próbowałam znaleźć rozwiązanie i nie znalazłam go. Spodziewałam się, że za tym skrawkiem historii który poznałam kryje się jeszcze co najmniej kilka, znacznie mroczniejszych. Intuicja ponownie podpowiedziała dobrze. Jeśli zsumować to wszystko, co już o nim wiem, wychodzi naprawdę ciężki bagaż doświadczeń, nie nazywając tego brutalniej kamieniem i sznurem. Piszę o nim tyle, bo poruszył mnie tym swoim nieszczęściem. To co go teraz spotyka jest prawdopodobnie wynikiem depresji, stresu spowodowanego problemami finansowymi i poczuciem osamotnienia. Ale to tylko moje domniemywanie. Nie pomogą tu żadne prochy, bo w tym przypadku każdy z nich byłby silnie uzależniający. A to za duże ryzyko.

 Reguła iż najweselszy człowiek w towarzystwie zwykle jest najsmutniejszy w środku, okazuje się słuszna. Patrzyłam siedząc obok niego na ławce jak zaciąga się papierosem, żartuje, śmieje się i popija piwo. W oczach nie bylo jednak radosnych iskier, ale nieziemskie zmęczenie. Myślałam ze to przez pracę i imprezy. Jak wszyscy jego znajomi. Moje serduszko zostało ściśnięte jak gąbka. Gdybym mogła być kimś więcej niż człowiekiem i pstryknięciem palca załatwiałabym sprawy niemożliwe... Chciałabym zobaczyć go w trakcie błogiego snu. Bez tych wszystkich wspomnień i zmartwień.

Ale ilekroć spotykam się z tą grupą, dowiaduję się, że nie znam życia i bardzo wiele jeszcze przede mną. Cenne lekcje.

06 kwietnia 2009   Komentarze (1)
Purplehair | Blogi