08:50 2008-05-22, dziecko mohera mówi dość....
Odwiedzę dziś Dom Boży. Po raz pierwszy od ubiegłorocznego wyjazdu na Lednicę.
Wtedy moja religia uległa zmianie. Nie trzeba było chodzić do kościoła, bo Bóg mieszka w sercu i umyśle i nie trzeba nigdzie iść, jest ze mną. Nie trzeba się też modlić, by nawiązać z Nim dialog…Przynajmniej nie szablonem. Mój Bóg jest opiekuńczy, czuwa nade mną i jest przyjacielski- nie zmusza do padania na kolana.
Pozwala na życie bez ślubu i seks przedmałżeński, bo wie jak wygląda współczesny świat. Nie do końca Mu to odpowiada, więc poszliśmy na kompromis. Ślub będzie, ale we właściwym czasie i z właściwym kandydatem. I zapytam Go o radę.
Słucha cierpliwie, gdy płaczę i bluźnię. Nie zmusza do sakramentu pokuty i komunii, bo jest ze mną cały czas i widzi! Jak coś zmaluję, palę się ze wstydu. I on wie. Nie trzeba stać w kolejce po opłatek, by poczuć Go blisko.
Można mi tylko pozazdrościć takiego Mentora. Jednak nikt z mojego otoczenia tego nie rozumie. Znam dwie religie chrześcijańskie. Tą, której przewodniczy Rydzyk i tą, która jest w mojej głowie.
Czy zostanę spalona na stosie za te i podobne herezje, jeśli głośno o tym powiem ?