19:36 2009-03-05 Evviva l'arte!!
Dziś...
Konkluzja dotycząca artystów tworzących pod wpływem narkotyków:
oszustwo.
Naszlo mnie to po pewnym sznurku myśli, kiedy przypomnial mi się sen o dawnej kolezance. Jej ojciec byl artystą. Tworzyl genialne abstrakcje. Na jego obrazach polaczenie symboli, ktore przedstawial, nic nie mówiły zwyklemu smiertelnikowi. Owszem, od razu widac bylo ze ktos kto je tworzyl chcial przedstawic strach, zlosc, agresję i nawet zagubienie, co mozna bylo wywnioskowac po labiryntach i wyrazach twarzy postaci ktore przedstawial posrod demonow i potworow. Byly ciekawe, pod wzgledem artystycznym poprawne i nawet mozna by go uznac za profesjonaliste, gdyby nie jedno zdanie wypowiedziane przez jego potomną "są niezłe, był naćpany kiedy je tworzył". W tym momencie ta dziwna duma ktora biła z tego zdania sprawila ze przestalam takiego "twórcę" szanować. Bo to nie on i jego sprawna dłoń, tylko psychika okaleczona jakims środkiem psychotropowym lub innym świństwem wywołującym stany lękowe. Stąd tak dokładne wizje demonów, abstrakcyjne, brzydkie twarze i powykręcane kończyny na "dziełach".
Muzyk stworzy tekst, ktory poruszy setki ludzi. Bo to takie głębokie,
przejmujące, tkwi w tym prawdziwy przekaz. Inni mu nie dorównują.
Owszem, bo kiedy ktoś zawodzi o tym jak zawaliło mu się życie i do tego
potrafi to przekazać rymami, ma to walor artystyczny. Ale ja w tym nie
widzę talentu, a jedynie mysli odurzonego człowieka, który nie radzi
sobie z dniem codziennym. W ten sposob ubarwia i wykrzywia swoja
rzeczywistosc, czyni ją ciekawszą. To dobrze dla sztuki, ale nie godzi
sie z moim podejsciem do uzywek. EVVIVA L'ARTE, ale nie za taką cenę.
Nie porusza mnie także piosenka naćpanego rockmana, który w dzieciństwie był molestowany i teraz pod wpływem narkotyków i alkoholu śpiewał albo raczej wypłakiwał się na swojej płycie. Sprzedał swoje najgorsze wspomnienia w milionach egzemplarzy, ale gdzie tu sztuka ??
Nie ma jej.
Teraz jest modny pop art i minimalizm, nie widzę w tym związku ze sztuką jako dziedziną, którą przodkowie traktowali z należytym pietyzmem. Teraz jest jak w reklamie samochodu, w galerii ktoś powiesił swoje kurtki na wieszaku a reszta się zachwycała.
Ubolewam nad brakiem czasu i tęsknię za swoimi pastelami. I za ołówkiem. Bardzo.
Ze smutkiem przeglądam prace ludzi, którzy dziś się w tym spełniają. Chciałam być dobra, ale już za późno. Może na emeryturze ... ;)