01:11 2009-06-07 nie narzekaj bo ...*
Rzygam tym juz. Rzygam tymi glupimi rozmowami,
tymi pretensjami, tym ze mam ochotę wydrapać niejednemu oczy [pozdrowienia dla M, zupelnie nie wiem o co Ci chodzi]
Do tego jawnie mnie wpuszczaja w maliny, mozna sie zakrztusic ze smiechu jak czytam maile odnosnie kolizji.
Kurwa myslicie ze pojdzie Wam tak latwo? Mylicie sie. Są momenty, ze zachowuję się jak baba.
Ale coraz mniej. Skutecznie wypleniam z siebie poczucie wiary, nadziei i milosci.
Rownowaga zostala bezpowrotnie utracona. Kazdy stal sie wrogiem.
Nawet moj wlasny organizm, bo probuje mnie udusic z powodu jakiejs pieprzonej kwitnacej trawy.
Ooo nie moj drogi, na zlosc Tobie, na zlosc sobie, na zlosc tym wszystkim skurwialym wyniszczonym istotom ktore osmielaja siebie nazywac ludzmi i nadludźmi. Na przekor w szalenczej walce z obledem w oczach bede Wam wszystkim wymierzac swoja sprawiedliwosc, choc przez cale zycie mowilam ze osadzi nas tylko Bóg. A potem upadne i umre, powoli tracac oddech i poczucie, ze zasluzyliscie na to za krzywdy, ktorych sie dopusciliscie a potem wyrzekaliscie.
Pada deszcz.
Nie uspokajam sie.