To pisalam ja, fioletowa. bez pl znakow.
Tydzien temu widzialam sie z M. Ogolnie bylo srednio, ale i tak cieszylam sie, ze mozemy zamienic pare slow. Jak to sie ogoli i w miare uczesze to wyglada naprawde przyzwoicie...przystojnie wrecz. Ale do rzeczy. Falszywy alarm z tamta choroba byl!
W miedzyczasie tez zmusilam brata, by moja zacna polamana osobe zawiozl do stolicy. Tam ledwie przezywszy jego karkolomna jazde wymienilam stare sluzbowe autko na takie samo tylko nowe. Nadal wiec jeszcze sie ludze, ze mi te dwa miesiace l4 w firmie wybacza.
Mandat jeszcze nie przyszedl, a za 3 tygodnie znika mi pierwsze 9 punktow...
Procz tego ze z brata jeszcze wiekszy pirat niz ja musze wspomniec, ze odbylismy niezbyt ciekawa rozmowe na temat mojego kandydata na meza. Trawilam dllugo i chyba nadal mam z tym problem. Bo ja wbrew jego obawom odpycham od siebie mysl o malzenstwie i utrzymywaniu tesciowej, ale odpuscic nie chce. Nikt mi do szczescia potrzebny nie jest poza nim. No i M, choc to przeciwny biegun jest zupelnie, ale potrzebny takze.
Mam nadzieje juz za kilka dni pozbyc sie gipsu i odbic sobie za Sylwestra. Jakis mam egzamin po drodze podobno, ale dwa miesiace wirtualnego zycia mnie znieczulily na takie drobiazgi. Zaluje ze nie na ludzkie slowa, bo przykre ze mama znowu zaczyna ze swoimi nierealnymi ambicjami i miesza mnie z blotem. W obecnym stanie bardziej jednak martwie sie o problemy Jacka i moja bezsennosc. Skoro Nowy Rok zaczal sie takim zimnym wiatrem, dalej moze byc tylko lepiej...
Aha. I boli mnie gardlo. Znowu bede chora;/