Sometimes life sux.
Szesnasty września 2010.
Smutny to wieczór.
Pożyczyłam kumplowi CB radio.
Dodało mu to chyba za wiele pewności siebie.
Szczęście w nieszczęściu że ani jemu, ani matce nic się nie stało...Kolejne biedne seicento do
kasacji. Gapię się smętnie w podarowaną przez niego butelkę wina. Sam powinien się dzisiaj napić, bankowo będzie miał trudności z zasypianiem. W ciemności nie było widać wyrazu jego twarzy. Na szczęście, bo sam głos mnie dobił.
Sometimes life sux.