• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008

Archiwum 09 listopada 2011

mam płatek śniegu za zegarze.

Nic już nie jest łatwe ani proste.
Nadal nie ma wyników w pracy.
Zniechęcam się, walczę kilka godzin, znowu zniechęcam.
Rano nie mogę wstać, bo paraliżuje mnie myśl że dzisiaj znowu się nie uda.
Kończą mi się już pomysły, dokąd jechać. Może robię coś źle.

Mam kryzys. Może spowodowany babskimi nastrojami ale dobrze nie jest.
Wspominam dobre momenty w swoim życiu, takie małe iskry które napędzały do działania.
Wczoraj nie wyszło, bo mimo mych starań nie było zamówienia.
Mam mega doła. Takiego do Chin i z powrotem.

Jacek nadrobił fakt, że olał mnie w naszą czwartą już rocznicę i nie miał dla mnie czasu.
Jest praktyczny do bólu, przywiózł mi klucze do grata, bo zapomniałam zabrać a ojciec mnie prosił. Na rowerze i we mgle jechał. Wzruszyłam się. I załatwił dywaniki do służbowego, bo miał tylko materiałowe.

To odrobinę podbudowało moją zrujnowaną psychikę. Gdzieś w zalewie tej czerni docierało do mnie ciche
"hej, ja tu jestem, pamiętaj o mnie".

Dzisiaj dzięki temu wstałam rano nieco chętniej, nabiegałam się po szpitalu i paru przychodniach i w południe do domu. Tutaj jeszcze krótki fragment przemiłej rozmowy z kimś zza wielkiego biurka:

"ja-Na obronę naszych testów mogę dodać, że...  Klient- A to one są atakowane? ja- Mam na myśli to, że w świetle badań laboratoryjnych straciły właśnie w Pana oczach, więc jak mówilam... K-A rozumiem, zatem użyła Pani kolokwializmu... ja-tak, pozwoliłam sobie.. [KURRWA!]" 

To było ciekawe doświadczenie, utwierdzające mnie w przekonaniu, iż ja tej roboty nie znoszę :D

Mama uparła się dzisiaj na wypad do miasta. Obkupiłam się w lumpeksie za całe 40zł i gryzło mnie sumienie, bo właściwie mogłabym się obejść bez tych rzeczy. Byłam też jednak szczęśliwa, nie mogę narzekać na brak małych przyjemności. Wróciłyśmy późno i z przerażeniem odkryłam 2 wiadomości od J. Jedna, że powinnam już jechać do niego, druga że już zamknięte. Z mojej winy nie załatwiliśmy bardzo ważnej rzeczy, dla której specjalnie wziął wolne. Nie miałam pojęcia, że interesanci są przyjmowani tylko przez godzinę. Myślałam, że przez 3 conajmniej. Pojechałam go przeprosić i znowu w ryk.


Tak bardzo chciałam poprawić sobie humor, pieprzona egoistka, że go zawiodłam. A on rowerem specjalnie wieczorem do mnie jechał wczoraj...Siostra na niego nakrzyczała przez telefon i nie przyznał się, że to przeze mnie.

Natychmiast jak odłożył słuchawkę, ja wysłałam do niej smsa ze swojego numeru, że ma się go nie czepiać, bo winę ponoszę ja. I że on robi wszystko, co tylko można, więc wara od niego. Dostałam tłumaczenie, że ona problemy ma a on za łagodny jest. Owszem, jest za łagodny, powinien zrobić mi awanturę za spóźnienie, foch, cokolwiek co pomogłoby rozładować atmosferę i nie chować urazy w głębi siebie. Co mnie jednak obchodzą jej problemy z ojcem i teściami? Widziałam, jak bardzo Jacek przejął się jej telefonem i mnie ruszyło. Mam nadzieję więcej się nie wtrącać. Ale choć tyle mogłam zrobić, by przestał się tak przejmować czymś, za co nie może odpowiadać.

Chyba potrzebuję jakichś antydepresantów. Bo nie mogę już być tą wesołą i beztroską, którą J. tak lubi. Nic się nie układa. Nie chcę być dla niego kolejnym problemem, wymagającym opieki.
Nadal nie wiemy, co z nami będzie kiedyś, dobre jest jednak to, że wiemy iż będziemy razem. Bez względu na wszystko.

 

09 listopada 2011   Dodaj komentarz
Purplehair | Blogi