08.04.08
Czule. Ciepło. Euforystycznie i kojąco.
Nie stracę pracy. Zaliczę szkołę. Będę mogłą wykorzystać kiedyś wreszcie urlop i naprawię rower. I pojedziemy na przejażdzkę rowerową na zielone wzgórza, choć dziś usypiam na siedząco ze zmęczenia i pozwalam się jedynie tulić, mrucząc cicho drapana za uchem, starając się nie myśleć o deszczu za oknem i o górze trudnych sytuacji, które jeszcze przede mną.
Dam radę.
Może potem powstanie jakiś obraz?
Tabliczka czekolady działa nieco inspirująco. I zdjęcie obok.
Rzucamy imprezy [tzn. ja, bo on nie chadzał], staramy się ustatkować. I będzie cudownie.