22:13 2009-05-17 [niedziela]
Mmm...
Leniwie jak kot przeciągałam się na kanapie u J., kiedy dostałam smsa z gratulacjami.
Nie przygotowałam się do dzisiejszego zaliczenia, ale się udało. Jestem dumna z siebie.
I dumna z tego, że udało mi się wreszcie spędzić z 'nim' długie popołudnie po naprawdę ciężkim czasie.
Te praktyki mnie wykańczają [mam na myśli wczesne wstawanie bo sam Urząd jest świetny].
Jeszcze 3 tygodnie harówki i będę już praktycznie wolna. Jeśli dożyję. Obecnie po takich maratonach jakie sobie funduję,
po powrocie z pracy zmywam makijaz i rzucam się ociężale na łózko.
Jeszcze tyle czynności do wykonania przed snem... Nie odłożę tego na rano, bo zwyczajnie się nie wyrobię w czasie...
Jeszcze momencik, zaraz wstanę... W końcu mozolnie toczę się do wanny i z powrotem do łózka.
W tym miesiącu nie pozwalam sobie praktycznie na żadne wydatki, czytam za to książkę
"świat marzeń zakupoholiczki". Cóż, ja marzę jedynie o nowych błękitnych kolczykach, a ona ma kilka kart kredytowych.
Czyli mogę być spokojna, do uzależnienia jeszcze mi daleko.
Ale w szkole uczyli nas wczoraj, że system motywowania się [nawet materialnie] przynosi często doskonałe efekty.
A więc za mały sukces w pracy - czekolada, za mały w szkole - kolczyki, za duży - sukienka, buty lub torebka.
Oczywiście dopiero po tym, jak przejdziemy ten głupi kurs umoralniający dla piratów drogowych [ja już naprawdę rozumiem i wyrażam skruchę, ale żeby 300zł ;/?] i opłacimy polisę [jak się juz rozbijać, to tak fest (odpukać w niemalowane!!) żeby kasa była porządna, jak narazie mnie to tylko rujnuje].
A tak serio to chyba po tym tyraniu gdzie zapominałam o własnych potrzebach znów odezwała się we mnie kobieta, jeśli ktos widział reklamę princessy domysli się co mam na myśli mówiąc, że moi kusiciele urządzają dosłowny bojkot. Przekopałam allegro i znalazłam obiekt marzeń. I niech mnie kule biją, jeśli tego nie kupię po tym jak zaliczę najbliższy egzamin. Bo pęknę, żeby to osiągnąć.
Moje zen zostało zrównane z ziemią po powrocie do domu, stąd notka taka nieskładna :)
Ale sens mniej więcej zachowalam myślę. A więc śmierć tym, którzy wymyślili praktyki odbywane równolegle z pracą! ;] Dobrej nocy wszystkim.