23:28 2009-06-12
Zło odeszło. Wysiliłam się na spotkanie z koleżanką nawet.
Dziś narkotycznie przymierzałam ubranie za ubraniem, obwieszałam się świecidełkami i zapinałam guziki oraz klamry butów. Z ostatniego sklepu wyszłam zachwycona, podekscytowana i bez grosza. Natomiast podwyższone poczucie atrakcyjności - bezcenne.
Wieczorem po basenie [<-pierszy raz od kilku lat!] porozmawiałam znów z przyjacielem, który powiedział mi że jestem chora i mam się leczyć, a moje podejście do mężczyzn jest straszne.
Zapomniałabym o próżniaczce i blacharze. Im usilniej tłumaczyłam, że mój facet wozi się CC i w zasadzie jest mi to obojętne, tym bardziej obstawał przy swpim.
Po raz drugi budził zło.
Rozpętał znowu huragan groźnych dla zycia myśli. Przypomniał, dlaczego nienawidzę, a demony szepczą że na krzywdę odpowiada się większą krzywdą. Chciałeś tego? Pdniecasz się, kiedy ktoś ma ochotę oddać Ci tym samym ostrzem które wbiłeś? Przykro mi, ale zawiodę Cię tak samo jak Ty mnie. Twój oręż jest za słaby, zamiast się popłakać, poczułam tylko wzgardę. Wyłączyłam komunikator z przekonaniem, że wszyscy ludzie są tacy sami.
I zupełnie nie rozumiem, dlaczego umysł woła o kontakt z nimi.
Podążam do nikąd.