*Dżizas nie pamiętam kiedy ostatnio zmieniałam szablon. Namęczyłam się jak diabli.
*Przeziębiłam się na maksa.
*Rozważam zostanie księgową [tak wiem ale to nie żart].
*Wszyscy są dla mnie dziwnie mili albo to niedobre połączenie leków na katar i kaszel.
*Byłam ostatnio u D. i płakała nad Tequilą, że chciałaby inaczej ułożyć swoje życie, gdyby mogła cofnąc czas. Wpatrywała się w zdjęcie, na którym ważyła ze trzy razy mniej niż teraz. Bzdura..Pamiętam wyraźnie jej słowa sprzed dziesięciu lat, że pójdzie na studia zaoczne, szybko się wyprowadzi, bla bla bla.. Obrana przez nią droga przywiodła ją tam, dokąd chciała. Chyba po prostu inaczej sobie to wyobrażała.
*Ja nie miałam bliżej obranej drogi, stąd trafiłam na manowce ;) Trochę denerwujące są te zmiany nastrojów, od tygodnia unoszę się jednak ponad chodnikami. I nie żałuję, że moje życie wygląda właśnie tak. Gdyby mi się nie podobało, zmieniłabym je. Stąd samobójczy zamiar porzucenia pracy.
*W tygodniu zabiorę się za pisanie magisterki Mam dopiero temat i zarys planu... Nie mogę zacząć... Ale byłam już w gorszych opałach, więc muszę dać radę.
*Dzisiaj kolejny raz opiekowałam się dziećmi brata. Kilkoro brzdąców naraz to spore wyzwanie, odkryłam jednak, że pochłonięta zabawą i śmiertelnie ważnymi jak na kilkulatków sprawami, zapominam o swoich kłopotach. Do własnej pociechy jeszcze mi nie spieszno, zdobyte doświadczenie może się jednak przydać w przyszłości. ;-)
*I mega ważna sprawa: potrzebny mi jakiś przepis na pyszne ciasto, które upiekę z okazji walentynek. Tak na złość mu, bo nie lubi tego święta. Ale do pracy by zabrał. Any ideas?? :)
*mam nowe motto zyciowe: "Najlepszą modlitwą jest cierpliwość". - Buddha.