• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Strona Główna
  • czytane
    • artur andrus
    • banshee
    • barbarella
    • innam
    • W-z-s-m
  • rękodzieła
    • decobazaar
    • kuferart
    • modna
    • pakamera
    • prototyp
    • szaleo
    • trendymania
    • wylęgarnia
  • ubrania
    • froufrouu
    • lookbook
    • veronica fraticelli
  • wnętrza
    • deccoria
    • domosfera
    • urządzamy

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008

Najnowsze wpisy, strona 11

< 1 2 ... 10 11 12 13 14 ... 38 39 >

się wypłakuję znów.

00:00 2010-12-06

Co sobotę leczę ostrego kaca. Resetuję się po ciężkim tygodniu. W czwartek nie wyruszyłam wcale, z powodu śniegu.

Odezwała się dawna przyjaciółka, przez jakiś pierdół przestałam się do niej odzywać lata temu. Zaprosiła mnie na kawę. Węsząc podstęp zgodziłam się do niej wpaść w najbliższy piątek. Jestem ciekawa co u niej ale odczuwam wielką tremę. Czym mogę się pochwalić po minionych siedmiu latach?  Licencjatem, trzyletnim związkiem, półrocznym mieszkaniem razem, lubianą ale dość ciężką pracą, poważnym złamaniem ręki które trochę zmieniło moje życie. Może dobrą figurą. Obiektywnie wygląda to nieźle. Co jednak odpowiedzieć na pytanie: "Dlaczego już razem nie mieszkacie? Kiedy weźmiecie ślub, bo my już za kilka miesięcy, mam dla Ciebie zawiadomienie [ostrzegła]?". Rozmyślałam o tym cały dzień i wpędziło mnie to w dołka. Ona rzuciła studia, ale mieszka z nim. Będzie mężatką. Może fantastycznie urządzą mieszkanie. Moje najsilniejsze pragnienia, być u boku Jacka i mieć dobry wystrój. :( Zniweczone na zawsze przez kredyty, własne, rodziców, teściów. Wiem, nie wolno siedzieć i się użalać. Obecnie jest mi wygodnie spędzać z Jackiem weekendy i imprezować z jego znajomymi. Są świetni, mam nadzieję że uda się spędzić razem Sylwestra. Na utyskiwanie brata jak to się marnuję przestałam już zwracać uwagę. Wystarczy mi że na moment wtulę się w J. i przeczesze palcami moje włosy. Zapominam gdzie jestem, zapominam dlaczego przed chwilą ciekły mi łzy kiedy uparcie powtarzałam mu "to nic takiego, skoki hormonalne", myśląc "czy dziś znów Twoja mama ma ranną zmianę?". Każdy dzień razem utwierdza mnie w tym, iż najważniejszy jest na świecie, jakże bym mogła powiedzieć mu: "to nie ma sensu" ? Nawet jeśli czasem tak myślę.

Najlepszy przyjaciel Jacka, podając mi jointa wyraża swoją zazdrość na temat naszego szczęścia, bo jemu wciąż się nie udaje. Jego przesadnie smutny ton [a może sobie to wkręciłam], zapada mi w pamięci tak bardzo, że rozdziera mi to serce. Jeszcze większy szacunek mam do losu za to co mi dał. I nie rozumiem, dlaczego tak fantastyczny, zabawny przystojny facet wciąż daje się oszukiwać jakimś idiotkom. Dlaczego tylko nielicznym zdradza, jaki mrok ogarnął jego życie, jaki bezsens jutra. Dlaczego całą flotę rozpierdala na sensi i wódkę, bo nie ma kogo wozić świeżo ulepszoną furą. Więc przekazuję kij do bilarda Jackowi i biorę tego cholernego jointa i gadamy o wszystkim, tylko nie o miłości, żeby pięknego wieczoru nie spieprzyć.

M. mi jakieś dziwne wyznania po pijaku robi. Ile razy jeszcze ktoś się odważy po kilku głębszych...A to Francuzik, a to K.Odczuwam smutek. Myślałam że ostatnia porażka go czegoś nauczyła, całe to pisanie "spoważniałem, dojrzałem" w moim mniemaniu wygląda zupełnie odwrotnie. Nie chcę wiedzieć, co siedzi w jego głowie, jego moment minął.

Tylko jedna osoba daje mi tyle mocy, bym czuła się dowartościowana, mądra, seksowna, bym miała siłę wstawać codziennie z łóżka. Gdyby J. zniknął, nic by tej pustki nie zapełniło ani nikt. Nawet teściowa na drugim końcu kraju i ładne mieszkanie.

A ta jego [M.] "niedoszła była ", niezła laska, choć wymaga lekkiego tuningu.
Myślę że nawet trochę do mnie podobna, chociaż ja jaśniejsze włosy i okulary mam. Ciekawi mnie nieco, czy on też jakieś podobieństwo dostrzegł i go może zamroczyło i tyle.
 

06 grudnia 2010   Komentarze (1)

O mnie się nie martw, o mnie się nie martw,...

23:48 2010-11-23
Jaca się rozchorował. Miał jakiś nocny atak kaszlu i zaspał do pracy. Martwię się.
Odwiedziłam go dzisiaj, bo zaspał do pracy i czuł się źle, a to oznacza, że coś już na rzeczy jest. Jeszcze ja z moim hormonalnym dołem pojechałam mu pomarudzić i oglądając usta-usta poryczałam się jak bóbr, jak matka piotra wywołała pożar w kuchni z powodu zaników pamięci. To mi coś przypomina.

M się znowu zapakował ze mną do samochodu. Przegadaliśmy 6 godzin i było bardzo fajnie i wesoło. Na sam koniec o północy na gg się wściekłam na niego za jakąś przesadzoną troskę. Bo mnie palić ziela nie wolno bo to złe. Jemu wolno. Łaski bez. Milczę, coby sobie nie myślał że mnie w garści ma. Dekoncentruje mnie, a to przeszkadza mi bardzo w moim poukładanym na maxa życiu. I nie będzie mi się wpieprzał.

Wykonałam dzisiaj karkówkę wg jego przepisu. Nie wyszła ponieważ zgodnie z jego zaleceniem nie dodałam wcale soli- błąd.
Ale będę próbować dalej. Tata dzielnie zjadł całość. Ogólnie mam problem z ogarnięciem syfu panującego w kuchni, ale naprawdę się staram, codziennie coś: kuchenka, okap, blaty, co chwilę pełen zlew. Na liście jeszcze piekarnik i wnętrze lodówki. Przyznaję piekarnik moja wina, ale lodówka.. oj mamo, mamo.

 

24 listopada 2010   Komentarze (1)

15:58 2010-11-21

Uhh co za ciężka przeprawa w szkole, napsulam sobie tyle krwii przez "kolegę",
że głowa mała. Zrób, wydrukuj, wypal, popraw i wydrukuj jeszcze raz. I najlepiej idź zaprezentuj bo ja uciekam z wykładu.
Ok. To ja też uciekam. Ale że głupi ma zawsze szczęście, koleżanka mnie uratowała i moja prezentacja trafiła do teczki wykładowcy mimo wszystko ;]

Ogólnie tydzień był koszmarny. Praca do późnego wieczora, powrót bez świateł albo we mgle, ciągle coś.
Mama wyjechała na tydzień. . Ojciec już pierwszego dnia zasnął z włączonym rosołem na gazie i obudził się w chmurze czarnego dymu wypełniającego całe mieszkanie i korytarz. Mnie nie było w domu. Bogu dzięki nic się nie stało, wyrzucił garnek i wietrzymy od trzech dni mieszkanie, bo nadal czuć swąd. Także w piątek i sobotę nie było między nami żadnego porozumienia, czekałam aż wytrzeźwieje.

Wczoraj trochę bałam się go zostawić samego, ale przed wyjściem odczekałam aż zje kolację żeby nie przyszło mu do głowy znów rządzić w kuchni. Pojechałam na spotkanie z przyjaciółkami, trafiłam na siostrę Jacka która zażyczyła sobie żeby ją podrzucić do domu, na co ja ok i siedzę sobie dalej spokojnie, a ona siedzi kręci telefonem w dłoni i czeka aż wreszcie nastąpi ta chwila. Więc po godzinie już zaczęłam dziewczyny żegnać no i złapały na mnie focha :( Zawsze któraś, jak nie jedna to druga. Ehh z babami, chciałam przeciez dobrze, zaliczyc spotkanie, podrzucić "szwagierkę"  do domu i uszczęśliwić wszystkich. Wyszło jak zawsze.

Młodsza siostra Jacola odmówiła starszej bycia chrzestną dziecka, które ma się narodzić na dniach w grudniu. Zatem poprosiła mnie, ale ja też odmówiłam, bo do rodziny jeszcze nie należę, w życiu różnie bywa, a chrzestnego syna już mam [i to takiego, który chce quada na urodziny mając lat 5, więc grubsza sprawa ale pomińmy finanse]. Oczywiście wywołało to rozczarowanie i pretensję. Żesz no jak ja kocham takie sytuacje. Tak czy tak chociaż niezręcznie, to winna się nie czuję.

Napisałam M. wszystko co mi leżało na sercu, dlaczego nie odzywałam się do niego przez pół roku. Myślałam, że się obrazi, a tu wręcz odwrotnie.
Jestem zaskoczona bardzo jego zachowaniem, bo nie wiem jak to odbierać, czego on chce. Wiem, że to dziwne, że wspominam go w notkach tak często a już od dawna niewiele dla mnie znaczy. Wyrosłam z intryg i podchodów, po tym jak zaczął kręcić z jakąś kolejną z pracy coś się zmieniło i pomyślałam że może mu wszystko jedno. Naprawiłam swoje zaniżone morale, poczułam się na tyle wartościowa, że zupełnie przestały mi być potrzebne jego komplementy i poświęcanie uwagi. Duży wpływ miał na to pewnie K, który mi ten czas jakoś wypełnił. I co najważniejsze rozmawiałam z Jackiem o wielu istotnych dla nas aspektach [czy w końcu się przekonam do mieszkania we troje, kiedy dzieci, co ze ślubem itp.] i pochłonęło mnie to na tyle, że jakiekolwiek inne znajomości przestały być ważne, nawet przyjaciółki [przyznaję z bólem i obiecuję poprawę].

I jeszcze coś na koniec, bo fascynacja reggae się rozwija. Znałam Bas Tajpana, znałam Ras Lutę i innych takich, ale przyszło takie mało znane do jakiegoś mam talent i zrobiło rozróbę... Uwielbiam takie pozytywne dźwięki. A tu już w dzień dobry tvn:

https://www.youtube.com/watch?v=xlUF8PaXHYo

21 listopada 2010   Komentarze (2)

muffcośtam.

muffinki

Historyczna chwila nastąpiła w tę sobotę.
 Niniejszym ja, fioletowa, zagorzały przeciwnik kuchennych rewolucji i wszystkiego co z kuchnią związane, upiekłam pierwsze w życiu ciastka.

Dla niego, bo wrócił. Albo też odbija mi na stare lata. "Muffinki" [czy cholera wie co] okazały się całkiem zjadliwe :)

Dzisiaj więcej nie napiszę, bo grypę mam silną i wybieram się spać, ostatnie dwa dni pracuję od rana do dwudziestej i niech się wali i pali, biorę wolny piątek i upijam się syropem, zagryzając rutinoscorbin [nie mam nic innego na stanie obecnie :(].

Buziaki. Albo nie, bo zarażę.

09 listopada 2010   Komentarze (2)
< 1 2 ... 10 11 12 13 14 ... 38 39 >
Purplehair | Blogi