• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

..::Purple Thoughts::..

..::Purple Thoughts::..

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Bez kategorii
    • Strona Główna
  • czytane
    • artur andrus
    • banshee
    • barbarella
    • innam
    • W-z-s-m
  • rękodzieła
    • decobazaar
    • kuferart
    • modna
    • pakamera
    • prototyp
    • szaleo
    • trendymania
    • wylęgarnia
  • ubrania
    • froufrouu
    • lookbook
    • veronica fraticelli
  • wnętrza
    • deccoria
    • domosfera
    • urządzamy

Archiwum

  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008

Najnowsze wpisy, strona 12

< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 38 39 >

takie tam smęty wieczorno-piątkowe.

No, M. namyślił się i jednak ruszył ze mną w trasę. Pogoda pokrzyżowała plany i z naszej eskapady nic nie wyszło:(. W obawie przed koniecznością ratowania mojego "małego wrednego" w survivalowym stylu przed utknięciem w błotnych głębinach.
Spotkanie to zmusiło mnie do rozmyślenia na swój temat.
Separuję się od ludzi, ponieważ wydaje mi się, że jestem śmiertelnie nudna [ i nieatrakcyjna bez mocnego makijażu :(] M. określił to jako "chłód emocjonalny".
Spędzam dzisiaj czwarty dzień bez Jacka. Jest piątek wieczór a ja nigdzie się nie wybrałam, siedzę w samotności kontemplując przed monitorem, celowo pogłębiając swoje uczucie tęsknoty. Bez gg, nocnego imprezowania i udawania świetnej zabawy. Wiem, że to strasznie głupie, ale przez trzy lata związku nigdy nie rozstaliśmy się dłużej na 3 dni.  Z nikim nie miałam takiego problemu, za nikim tak nie tęskniłam. Czekam na smsy, pozwalam sobie pofantazjować kiedy pisze że nocuje dzisiaj w bardzo ekskluzywnym hotelu na koszt firmy, gdzie ręczniki przewiązywane są ozdobną satyną, papier składany w trójkącik i każdy szczegół dopracowano w najdrobniejszym elemencie. Odpisuję, że chętnie zanurzyłabym się z nim w tych atłasowych pościelach, i  choć jestem materialistką, gdyby zechciał zamieszkałabym z nim nawet w szałasie :)
Może i jestem zamknięta na ludzi. Ale na niego nie. Wiem, że to niezdrowe, ale jest mi z tym dobrze i wygodnie. Hermetycznie i bezpiecznie. Jest tylko mój a ja tylko jego i takie momenty pełne "chemii" przemijają prędzej czy później, ale... co z tego.

Oglądam dziś hurtem 2-gi  sezon "Usta-usta". Trochę to zaskakujące, jak oni zdradzają się tam na potęgę. Może to wzmogło we mnie uczucie zazdrości i tęsknoty, chęci posiadania go na wyłączność  tu i teraz. Obawy, przed tym że poczuje się osaczony jeśli się z tym zdradzę.

Zdecydowanie mam dziś za mało do roboty, że zbiera mi się na takie "przemyślunki" ; ) Proszę odebrać to jako nieszkodliwe marudzenie :)

Myślę też sobie, że dwie krople wody pasują do siebie lepiej niż kostka lodu i płomień [wiem, Ameryki nie odkryłam].

05 listopada 2010   Komentarze (1)

jak jeden drobny papierek może skopać cały...

Szkoda gadać!
Zgubiłam dwa ważne dokumenty i jutro z tego powodu czeka mnie dodatkowa wycieczka do Włocławka. Eh roztrzepaniec... Chyba nigdy mi to nie minie.

W poniedziałek wieczorem po powrocie z cmentarzysk wpadłam przodem [!] służbowego auta do dość głębokiej dziury. Na szczęście nic nie uszkodziłam i żadnych oznak niezadowolenia "małe wredne" nie wykazuje. Jacek pomógł mi wydostać się za pomocą linki holowniczej i gruchota mojego taty. Moj Anioł Stroz czuwa :)

Niestety chwilowo nie mam się czym chwalić...
Nie wysypiam się bardzo i budzę zlana potem, nie pamiętając do końca co mi się śniło. Kto wie, może taka faza księżyca, a może przedpotopowe wyrko daje się już we znaki.

Rozmawiałam dziś przez Internet z koleżanką, bo nie dałam rady do niej pojechać. Po wielu narzekaniach na życie, trudną sytuację materialną i niesprawiedliwą, niekochającą rodzinę materialistów doszłyśmy do wniosku, że zawsze może być gorzej, a w życiu najtrudniejsze są choroba i samotność. Przy czym jak się jest razem, to się żyje z nadzieją na lepsze jutro.
Nawet jeśli to ślepy zaułek jest, to warto próbować.

Kłócę się co prawda z tym moim Jackiem, bo znów daje się ojcu wykorzystywać i zamiast łapać okazję na premię w pracy, woli wydać 200zł na paliwo i zawieźć tatusia na urodziny wnuczki. Jakby nie można było pojechać tydzień później lub wcześniej. Mam jednak nadzieję, że choć raz uda mi się zgasić jego przesadny altruizm i zmusić by pomyślał o sobie, choć to sprzeczne z jego naturą więc szans sobie zbytnich nie robię.

Co tu jeszcze... Kolega z Piły chciał mnie w piątek zaprosić na nk. Spytałam go [na gg] czy pamięta w ogóle moje nazwisko. Od tej chwili ja nie odezwałam się wcale, on zaś około czterech razy i za piątym napisał że przeprasza, ale mu dziewczyna nie pozwala na kontakt ze mną. Zdziwiłam się, bo przecież między nami nic nie było i żadną parą nie byliśmy, nie narzucam się... Skończyło się zatem na tym, iż go wyśmiałam i usunęłam z listy gg jak i nk. Krzyczał że na nk mogę zostać : D  Ale czyż to nie taka sama niska forma porozumiewania? Napisałam, że zgodnie z jego życzeniem milknę by nie łamał danych obietnic, a w realu przechodzimy na per pan/i. Minęły dwie godziny i dalej cośtam pisze, ale ja już milczę. I tak trzeba traktować frajerstwo ;]

Zmykam na myjnię, małe wredne jest już czarne zamiast białe. M. się zaanonsował że w piątek może ze mną pojedzie, więc mając go na względzie postanowiłam "ogarnąć ten kurnik".
 

03 listopada 2010   Komentarze (1)

przepraszam ze bez polskich znakow, mam dzisiaj...

18:55 2010-10-26
Tak się przymierzam żeby napisać i przymierzam... A tu już miesiąc minął.
Wstyd :)

Pojawiłam się na nowej uczelni. Tragicznie jest, sale małe z łączonymi rzędami krzeseł i niewygodnymi składanymi blatami. I przez jeden weekend zapisałam więcej niż przez całe 3 lata w poprzedniej szkole. Mimo to jednak nie uciekłam jeszcze ;]
***
Wydarłam się niedawno na M. i pojechałam po nim z całych sił. Za jego fałszywe przymilanie, za to że umieścił mnie na samym końcu swojej listy pocieszaczy i zarzucił mi, że NAWET ja go nie rozumiem. Oczywiście że go nie rozumiem, w tym wieku zachowuje się jak totalny gówniarz.
Na cholerę mu zajęta baba, kiedy sto razy mi mówił że NIGDY zajętej tykać nie będzie. Powinien znaleźć wolną dziewczynę, robotę zmienić, włosy skrócić i przywrócić się do normy. Daje się ponieść emocjom jak jakiś nastolatek. Ja rozumiem że miłość go rozpiera ale jego działania są totalnie desperackie.
***
W sobotę odbyła się urodzinowa impreza mojego Jacka i jego kolegi.
Uhhh ale się działo :D Położyliśmy się spać jakoś w okolicy piątej rano, o ósmej Jacek wyciągał mnie na siłę z łóżka i kusił śniadaniem, bo i tak zaspałam na wykłady. Na szczęście nie tylko ja zaspałam, więc udało mi się załatwić sobie podwózkę, a moje wredne maleństwo zostało u J. pod domem.

Bliźniaczka Jacka dostała zestaw do robienia żeli/akryli, poszłam na królika doświadczalnego. Niestety na drugi dzień trzeba było już je zdjąć bo zaczęły odpadać. Moje paluchy cierpią jeszcze bardziej niż zwykle, ale ponieważ idzie tęga zima i nie będzie nic ciekawego do roboty w domu [no może poza czytaniem Konstytucji bo mam wkuć na pamięć :D], też marzy mi się zabawa w kolorowe lakiery, ozdóbki i inne pierdółki. Obawiam się jednak że na taką drobną przyjemność nie będę w stanie wydać 200zl o.0
edit: wlasnie sie dowiedziałam, ze lampa rzekomo źle działa bo paznokcie za dlugo schną i trzeba wymienić. Myślę, że to brak umiejętności, ale nie wiem...
Zaproponowałam żeby coś na aukcji wybrała sobie w tej kwocie a dała zestaw mi. Jaca się wsciekl. Chyba nabroiłam :/ Albo ona. Albo my obie.

Jego brat też nie zachował się ostatnio super, bo pożyczył od niego sporą kwotę i przywiózł mu za to butelkę piwa a kasy nie oddał. Kochane rodzeństwo ma, podziwiam że ma tyle cierpliwości. Ja bym już dawno ze wszystkmi się pewnie pokłóciła. Muszę pomyśleć, jak odkręcić tą sytuację z jego siostrą.
***
M. wymiękł i zaczął się odzywać, z wielkimi pretensjami iż oczekuje przeprosin i takie tam różne. Trochę się uśmiałam, ale obiecałam że nie będę się z nim spierać o to. Co ja poradzę, że mnie olewał, a ona zajęta i jakoś mu to nie przeszkadza. Chyba nie umiem mu wyjaśnić swojego postępowania, miewam humory jak to baba, jak on ma większe to trudno żebyśmy doszli do porozumienia. Powiedziałam mu że to zazdrość, bo widocznie ona jest lepsza ode mnie że nawet jej chłopak mu nie wadzi. Nie jest to zazdrość na tle "chciałabym być z Tobą", a coś na zasadzie "poczułam się gorsza". Nadal uważam że cała ta farsa z naszą kłótnią jest śmiechu warta,
a poza tym... Już J. wie co zrobić, żebym myślała tylko o nim ;] Takiego faceta co urządzi mega imprezę, poświęci Ci resztę nocy i rano delikatnie obudzi mrucząc że śniadanie zrobił- szukać ze świecą ;) Nawet perspektywa 8h notowania bzur w zeszycie wydawała się lżejsza. To mnie tak pozytywnie nastroiło na chwilę.
***
Dwa dni później poszliśmy sobie do kina na film o twórcy Facebooka.
Jaaaaki dobry film! Zupełnie nie tego się spodziewałam, byłam pewna, że będę ziewała przez cały seans a może nawet się zdrzemnę, a tu nic z tych rzeczy! Akcja mocno skompresowana by zmieścić kilka lat w dwie godziny.
Pozwalam sobie tu wkleić kilka zdań napisanych świeżo po obejrzeniu przeze mnie tego filmu.

Z czego wynika popularność Facebooka ? Z czystej ludzkiej próżności. Chęci wzbudzenia czyjegoś zainteresowania.
Z chęci zaistnienia, pokazania się, wyróżnienia. Wyrażenia poglądów.Umieszczasz dane o osobie, ułatwiasz komuś poznanie Ciebie... I wzbudzenie Twojego zaufania. Idea Facebooka jest genialna w swojej prostocie, jednakowoż będąc nieco niebezpiecznym narzędziem. Bazując na ludzkiej naiwności można się łatwo wzbogacić. Wie o tym Mark, wiemy o tym i my, po obejrzeniu filmu. W tym temacie mój punkt widzenia nie uległ żadnej zmianie.  Katalogowanie informacji, które pozostaną na serwerach facebooka na conajmniej 30 lat [podawało di.com.pl] a może nawet na zawsze,  jak tatuaż charakteryzujący naszą osobę, to granie na ludzkiej głupocie. Sama historia pomysłu Marka natomiast została zobrazowana w bardzo interesujący sposób, akcja filmu ma ogromne tempo, dialogi często są cięte i zabawne. Zdecydowanie warto zobaczyć!
***
Zapomniałam napisać o najważniejszym, ponieważ staram się o tym nie myśleć i nie przyjmować tego do wiadomości. Mialam powody by martwic sie o szkole i nadal je mam [mam na mysli oplaty]. Krążą niedobre plotki, iż w styczniu nam podziekują i bede musiała oddać "małe wredne" psujące się auto. Co tydzień koleżanka dzwoni z nowinami i za każdym razem inaczej mówi. Jestem pełna niepokoju. Odechciewa mi sie pracować jak wiem, że i tak nikt tego nie doceni. Odechciewa mi się kolorowych paznokci. I jeździc na uczelnię, jeśli będę zmuszona zrezygnować po kilku miesiącach. W sobotę wyslałam swoje cv. Powinnam jednak bombardowac nimi pracodawców, ale mówiąc szczerze... Nie chce opuszczać tej firmy przed lutym. Spłacę wtedy kredyt za naprawę małego wrednego, co to je rozbiłam rok temu i bedzie mi lżej finansowo. Tak przynajmniej sobie powtarzam.

Ufff ale tego bylo. No ale musiałam nadrobić cały miesiąc :)

26 października 2010   Komentarze (1)

joga dzieci i problemy finansowe.

09:06 2010-09-26

M. się odzywa na necie. I robi to w taki sposób, że nie wiem czy nie daj Boże mówi poważnie, czy po prostu chce mnie rozbroić śmiechem i dostać przebaczenie. Ja już przywykłam do jego braku i wcale za nim nie tęsknię. Odczuwam za to satysfakcję, że on zatęsknił za mną. Ma za swoje.
W każdym razie nie zamierzam drugi raz nabrać się na przyjaźń damsko-męską, bo to mit i mam świadomość,  że M chce z powrotem zobaczyć szyld z napisem "gdybym kiedyś była wolna to Ciebie chcę", nic z tego. Ostatnimi czasy trochę spoważniałam w tych sprawach i jego dziwne zagrywki nie wywierają już na mnie wrażenia.

Ale nie gniewam się już na niego. Wybaczyłam mu po zajęciach z jogi, na które trafiłam przypadkiem z koleżanką :D Wyciągała mnie na fitness, jednak
zajęcia ostatecznie odwołano. Skorzystałyśmy zatem z siłowni i zaliczyłam nawet sesję jogi, w której było też o wybaczaniu. Ogólnie dawno się tak nie uśmiałam. Stoisz sobie na jednej nodze i wdychasz pozytywną energię. Unosisz ręce w górę ale nie łącz ich, żeby nie zgnieść utworzonego przez siebie kwiatu lotosu... A na końcu leżysz na ziemi [pozycja trupa] i słuchasz głupot o tym jak robisz się coraz cięższa a Twoje myśli zwalniają, układasz je do wyimaginowanych szufladek, wyrzucasz z siebie złe emocje, wybaczasz sobie i innym... To bylo bardzo ciekawe przeżycie, z jednej strony ciekawsze niż siłownia, bo nastrojową muzyką i wyrównaniem oddechu poprawiasz sobie nastrój i są to ćwiczenia dla ducha i ciała, z drugiej jednak nie wierzę w te bzdury wypowiadane przez intstruktorkę. Gdyby karnety nie były przedstawiane w setkach złotych, to może nawet bym się skusiła [na pewno na siłkę, mają tam cudowne urządzenie na którym stajesz jak na wadze i pracuje ono za Ciebie! bomba! 79zl najtańsza sesja 5x10min], nie mniej niestety bieda u mnie ostatnio. Ale bawiłam się przednio. Dziś mam lekkie zakwasy na całym ciele, dla organizmu który nie robi nic poza siedzeniem w samochodzie i przed komputerem to musiał być niezły szok.

Uczelnia... Kurde poważnie zwątpiłam czy mam chęci na dalsze studiowanie, jak czytam niektóre blogi albo rozmawiam z ludźmi spotkanymi w pracy.
Pani magister historii - asystenka w drogerii. Ale znam też kasjerki. I najgorsze jest to, że choćbym miała pięć fakultetów, to po urodzeniu dziecka szansa na znalezienie pracy jest bliska zeru. Jak tu się decydować na zakładanie rodziny, jeśli to ma przekreślić całą karierę? I jak mamy nie być materialistkami, jeśli przykładowo nasz facet zarabia 1000zł, albo wcale nie zarabia, bo też po swoim kierunku ma problem?  Z czego ma naszą trójkę utrzymać?
Dobra, nie o tym chciałam.Co mnie przeraziło najmocniej to fakt, że raty semestralne mają być trzy i to zapłacone już od października do grudnia. 700zł miesięcznie? Chyba ich poszczypało ;( Debet spłaciłam do połowy i mogę zapomnieć, że uda mi się to zrobić w tym roku z 20-stoma złotymi w portfelu. No chyba że moja mama przestanie mi zabierać resztę na czynsz. Kolejna niemiła niespodzianka to wykłady w piątkowe wieczory. Muszę się sprężyć, żeby wrócić z trasy na czas, pojechać na to zadupie, zaszyć się w tych obskurnych lochach do wieczora i skrzętnie notować, zamiast wypoczywać. A gdzie marmury z poprzedniej szkoły, automaty z kawą?
Wykłady od dziesiątej do piętnastej? Nawet Biedronka nie odważyła się postawić tam dyskontu. Możecie sobie wyobrazić ten betonowy bunkier w środku lasu.
Czy ja na pewno chcę być studentką, wydawać połowę swojej wypłaty na szkołę i nic z tego potem nie mieć? Hm....

Wracając jeszcze do tematu siłowni, dałam się tam zaciągnąć z powodu o który ja, anorektyczny pół-hermafrodyta [brak biustu], nigdy bym się nie posądziła.
Chciałam trochę schudnąć :) Tzn. schuść oczywiście :) A to dlatego, że minął trzeci tydzień od nałożenia pierwszego plasterka i utyłam niesamowicie. Wreszcie poczułam się ładna, bo biust mi się jakiś pojawił hurra! Gorzej, że poszło też w brzuch i uda. Zaczęłam się ważyć z trwogą a Jacek codziennie próbuje mnie zmusić, bym poszła do apteki po test ciążowy. Nie uszło jego uwadze że zrobiłam się krągła, więc chyba różnica jest wyczuwalna ;)
Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby udało nam się wpaść, ale dostrzegam pozytywne aspekty możliwej sytuacji. Bylibyśmy razem, sprawy ze wspólnym mieszkaniem mocno by się przyspieszyły, i miałabym pretekst żeby zrobić sobie przerwę w studiach. Mam jednak nadzieję, że moje wcześniejsze plany nie ulegną zmianie, moja rodzina z pewnością nie ucieszyłaby się z takiej niespodzianki [ktoś przecież musi pomóc im spłacać ich błędy, a dodatkowo mój brat biadoliłby o zmarnowaniu sobie młodości albo całego życia]. Cóż. Takie to myśli ostatnio zaprzątają moją głowę i ponieważ sytuacja brzmi poważnie, uodporniłam się na umizgi niektórych "przyjaciół" od serca. Myślę ostatnio dużo o dzieciach i nie wiem co na to Jacek, ale za dwa lata- po magisterce, "wpadnę" bardzo chętnie.

 

26 września 2010   Komentarze (3)
< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 38 39 >
Purplehair | Blogi